czwartek, 13 grudnia 2018

,,Zła miłość''


,,Zła miłość’’ to lekka i przyjemna młodzieżówka, a w sumie bardziej romans z elementami erotyki. Historia miłości, która musi pokonać wiele trudności by ujrzeć światło dzienne została opowiedziana przez autorkę na nieco ponad dwustu stronach. Moim zdaniem kończy się za szybko, chcę więcej! Głowna bohaterka przeżywa miłosny zawód, bardzo podobny do tych, które każda z dziewczyn musiała odczuć czy to w liceum, czy na studiach. Stara się stać inną osobą, próbuje ukryć ból za maską obojętności. W akcie desperackiej potrzeby poczucia czegokolwiek łączy swoje ścieżki z wieloma chłopakami, jednak nigdy nie jest to takie samo jak pierwsze obezwładniające uczucie. Dobrze wiemy, że w wakacje dzieją się najpiękniejsze rzeczy, ten upalny skwar, roznegliżowana ciała ociekające wodą z jeziora, to wszystko tworzy niepowtarzalny klimat, może się, więc domyślić, w jakim okresie osadzona jest akcja książki. Kiedy jest się młodą dziewczyną z buzującymi hormonami, pozostawioną samej sobie bez możliwości ucieczki u dawno nieodwiedzanej ciotki i jej córki wszystko może wydawać się koszarem. Jednak, co zrobić, gdy stare uczucie nie umiera, tylko ponownie rozdziera serce? Jak poradzić sobie z brutalną prawdą, która nigdy nie powinna mieć miejsca? Ta pełna podchodów, kłamstw oraz niedopowiedzeń historia pokaże Wam na to wszystko sposoby. Autorka zgrabnie i obrazowo ukazuje niepewne kroki młodzieży w dorosłości, uświadamia jak intensywnie przeżywamy uczucia będąc w takim wieku. Książka uczy nas, że czasem warto pójść na kompromis, postarać się wybaczyć i otworzyć się na wsparcie najbliższych. Jednym słowem ,,Zła miłość’’ to cudowna historia miłości owianej niedorzecznymi zdarzeniami a jej zakończenie to miód na moje serce. Gorąco ją polecam na te zimowe, niekoniecznie mroźne, wieczory. Główni bohaterowie na pewno rozgrzeją wasze serca do czerwoności, na pewno na waszych policzkach zagości czerwień niedowierzania a może czasem nawet wzburzenia z powodu ich frywolności. Właśnie o to chodzi w takich książkach, pozwalają uwierzyć, że miłość to coś większego niż całe zło świata. Z ogromną chęcią sięgnę po inne dzieła, które wyszły spod pióra Samanty Louis.

niedziela, 9 grudnia 2018

,,Dni naszego życia''


Książka stworzona przez Małgorzatę Mikos to ogromna mieszanka skrajnych emocji. ,,Dni naszego życia’’ to historia przyjaźni dwóch odmiennie samotnych osób, przepleciona retrospekcjami z dawnych lat. Głowna bohaterka, tworzy z książki pamiętnik. Wrażenie takie odnosi się głównie z powodu pierwszoosobowej narracji. Dodatkowo całą rozgrywającą się akcje widzimy z jej perspektywy, nie licząc wspomnianych wyżej powrotów do przeszłości drugiego z bohaterów. Postacie są skonstruowane z nierównej piramidy uczuć, każde z nich w odczuwalny tylko dla siebie sposób osiągnęło pewne skrajności życiowe. Kiedy nietypowa sytuacja łączy ich losy, poczynając od ucieczki przed tragedią, jaka może rozegrać się na granicy ich posesji, każde z nich zaskoczone jest rodzącą się przyjaźnią. Zrządzenie losu powoduje, że dziewczyna znajduje czas by poświęcić go starszemu mężczyźnie. Nie spodziewa się, w jaką postać będzie musiała się wcielić. Książka porusza wiele delikatnych i kontrowersyjnych tematów. Dosadnie uświadamia nas w jak konsumpcyjnym i pełnym wyrzeczeń świecie żyjemy.  Wskazuje ona mankamenty egzystencji ludzkiej społeczności. Wytyka nam kierowanie się w życiu poglądami innych osób a także strachem przed krytyką. Wchodzi w niewygodne dla wielu z nas problemy, takie jak np. uprzedmiotowienie osób starszych a także traktowanie ich jak zbędny ciężar. Autorka opisuje wiele sytuacji, które rozpalają w nas negatywne emocje i zmuszają do przemyśleń nad naszym własnym postępowaniem. Jednak ,,Dni naszego życia’’ to również w doskonały sposób przedstawione losy miłości, która pokonuje ówczesne konwenanse i założenia etyczne. Serwująca nam słodko gorzki smak więzi jak rodzi się między ludźmi w często niesprzyjających warunkach. To również historia o przemijaniu i szukaniu esencji naszego życia. Potrzebie zrozumienia, że na tym świecie jesteśmy tylko raz i to od nas zależy jak zbudujemy nasze szczęście. Małgorzata Mikos w swojej powieści pokazuje czytelnikom, że wiek nie ma znaczenia, że relacje tworzone między ludźmi nie są wieczne a także, ze bardzo często zbudowane są na niedopowiedzeniach czy też kłamstwach. Otwiera oczy na to, co ważne i na to, co często bulwersujące jednak traktowane w sposób obojętny, a może i nawet z pogardą, przez społeczeństwo. Książka ta, to w pewien sposób traktat opiewający prostotę życia i zachęcający do poznania tych prawdziwych historii, które tworzy w sposób nieprzypadkowy sam los. Pamiętajcie, nic nie dzieje się bez przyczyny a często utarte schematy tracą na wartości przy historiach takich jak te.

wtorek, 4 grudnia 2018

,,Płonący Lód''


,,Płonący Lód. Tom I. Nieczyste Zagranie’’ wyszedł spod pióra dwóch autorek. Patrycja Kuczyńska oraz Monika Rępalska pokusiły się o stworzenie erotycznej historii, która od samego początku podszyta jest pożądaniem. Zamysł stworzenia erotyku nie należy do najłatwiejszych, trzeba zastanowić się, co zrobić, by czytelnik, odczuł podobne stany emocjonalne jak bohaterowie. Dziewczynom daję w tej kategorii duży plus, ponieważ z każdą stroną coraz bardziej wpływały na moją sferę uczuciową. Cała historia rozgrywa się na jednym z londyńskich uniwersytetów, jednak nie spodziewajcie się tu wielu wstawek związanych z typowym zakuwaniem na studiach. Opowieść wykreowana przez autorki skupia się głównie na pozytywniejszych atutach uczelni, czyli imprezach, alkoholu a także pożądaniu oraz przyjaźni. Wartka akcja trwa nieprzerwanie aż do samego końca. Pochłaniasz każdą stronę i mówisz sobie ,, Dobra jeszcze tylko jeden rozdział’', ale wszyscy wiemy jak to się kończy. Przyznam szczerze, że tą pozycję można pochłonąć na jednym wdechu. Nie jest jakąś głęboką przeprawą egzystencjalną pomimo wątku mrocznej przeszłości głównego bohatera. Jednak przecież nie o to chodzi w tego typu wytworach pisarskich. Erotyk ma być gorący, zapierający dech w piersiach, porywający i pozwalający odciąć się od szarej rzeczywistości i to właśnie gwarantuje ,,Płonący Lód’’. W książce spotykamy się z dwoma potężnymi i indywidualnymi osobowościami, z których nastrojami możemy się zmierzyć. Konx jest królewskim potomkiem, pachnie najlepszymi perfumami a jego portfel pęka w szwach. Jest również nieziemsko przystojny i zdecydowanie świadomy swoich atutów. Jest również porywczy i zbyt płytki. Natomiast Lex to jedna z tych krnąbrnych dziewczyn, którym pragnie się utrzeć nos za ich zachowanie oraz seksapil, jakim emanują. Czy takie połączenie może przynieść coś dobrego? Wygląda na to, że … Lepiej sami przeczytajcie. Wracając do fabuły, również poboczne wątki nie zostały potraktowane po macoszemu. Autorki zwinnie połączyły życiorysy kilkunastu bohaterów, by stworzyć jedną wyrazistą historię, zawierającą w sobie elementy romansu, erotyku a także kryminału. Moim zdaniem, jest to godne polecenia, splecenie historii pokroju ,,Papierowej Księżniczki’’ oraz ,,50 twarzy Greya’’. Jednak zdecydowanie ciekawsze niż pierwsza z pozycji oraz mniej kontrowersyjne niż historia Greya. Gorąco polecam każdemu, kto w te chłodne, jesienno – zimowe wieczory pragnie silnych doznań, które rozgrzeją go do czerwoności.

środa, 26 września 2018

,,Miłość i inne rośliny mięsożerne''


,,Miłość i inne rośliny mięsożerne’’ to debiutancka książka Florence Gonsalves, młodej pisarki, która porzuciła studia medyczne i odnalazła się w świecie literackim. W tym miejscu chciałabym jej bardzo podziękować za obranie takiej drogi, ponieważ jej twórczość na bardzo długo zapadnie w mojej pamięci. Pozycja, którą chcę Wam gorąco polecić jest przepełniona do granic możliwości emocjonalnymi bagażami każdego z Nas. Porusza ona kwestie seksualności, w tym także określania swojego ja, jeżeli chodzi o tożsamość seksualną. Zajmuje się również dysfunkcjami, które towarzyszą wielu osobom, takimi jak zaburzenia lękowe, zaburzenia odżywiania czy też uzależnienia od wszelkich używek. Nie jest książka łatwą, jakby się mogło wydawać po przyjemnie oddziałującej na nasz wzrok okładce. Zawiera treści, które zmuszają nas do przemyśleń oraz przewartościowania naszego życia. Jest w pewien sposób drogowskazem, ale również przestrogą, którą zawsze powinniśmy mieć w głowie podczas podejmowania decyzji życiowych. Uwydatnia mankamenty relacji, jakie tworzymy z ludźmi, bierze na tapetę rodzicielstwo, które bardzo często nie wygląda tak jak powinno. Jednak zawiera ona pewne zdanie, jakie każde dziecko powinno usłyszeć od swoich rodziców, a mianowicie ,,Wiesz przecież, że my […] kochamy Cię bez względu na wszystko’’. Książka lawiruje pomiędzy tematami związanym z żałobą, samobójstwami czy też wyborami życiowymi, które bardzo często doprowadzają bohaterów na krawędź ich egzystencji. Zagłębia się w strach dotyczący śmierci, który gnieździ się w każdym z nas. Autorka ubiera go w słowa, które trafnie podkreślają, że najbardziej boimy się ,,że gdy umieramy, to nie zostaje nic, nawet dziura, która sugerowałaby, że byliśmy kiedyś na świecie […]''. Jest również pozycją z motywem LGBT (homoseksualizm), która pokazuje, z jakimi rozterkami borykają się homoseksualiści a także stara się zdefiniować ich strach przed tak zwanym ,,coming out’’ ( ujawnienie swojej orientacji seksualnej). Główna bohaterka w swoim życiu doświadcza lawiny emocjonalnych zawodów. Danny jest postacią zawierającą w sobie wszystkie demony, które kiedykolwiek zagościły w psychice każdego człowieka. Jest dziewiętnastoletnią zagubioną w swoim życiu duszą, która tylko w dowodzie jest dorosła. Nie jest przygotowana na sytuacje, które zsyła jej los. Jednak książka podkreśla, że obieranie planu na życie bardzo często kończy się fiaskiem, z tego względu, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego ani poradzić sobie z pewnymi konsekwencjami naszych wyborów. Dzięki obecności kolejne z bohaterek, Sary, zauważamy, że niektóre rzeczy w życiu potrafią nami tak zawładnąć, że jesteśmy gotowi dla nich na największe poświęcenia. Również postać Sary pozwala nam zobaczyć obraz prawdziwej przyjaźni, która boryka się z niedoskonałościami, kłamstwami i zbyt wygórowanymi oczekiwaniami. Przyjaźni, która, jak pisze Florence ,, jest jak rzeka, […] czasami jest to sierpniowa rzeka, wyschnięta, ledwo płynie korytem, a czasami jest to kwietniowa rzeka, wezbrana przelew się przez tamy’’. Jak sami widzicie, książka jest zbiorem kalejdoskopowych przeżyć emocjonalnych, pełna metafor a także poczucia humoru. Szczera, momentami doprowadzająca do łez, często powodująca uśmiech na twarzy czytelnika. Jednak więcej już nie będę zdradzać, zachęcam Was gorąco do sięgnięcia po tę pozycję, zwłaszcza, że dziś jest jej premiera.

wtorek, 28 sierpnia 2018

,,Minuta Ciszy''


,,Minuta Ciszy'' to historia rozgrywająca się w latach 70. XX wieku opowiedziana na mniej więcej stu stronach, na których zostało wyrażone apogeum emocjonalnego przeżywania. Książka jest w pewnym sensie pamiętnikiem jednego z uczniów Stelli Peterson, która umiera w sposób tragiczny. Tym uczniem jest osiemnastoletni Christian, który darzy nauczycielkę nieco inną sympatią niż taką, jaka powinna mieć miejsce między pracownicą a jej uczniem. ,,Minuta Ciszy '' jest historią o dorastaniu a także o towarzyszących mu problemach i rozterkach życiowych. Jest w pewien sposób hołdem złożonym pierwszej miłości przez młodego mężczyznę, miłości, która została brutalnie stłamszona przez życie. Ostatnie strony opisują zdarzenie, którego nie jestem w stanie sobie wyobrazić, pokazują jak ogromny ból przepełnia Christiana, ból, który sprawia, że chłopak ponownie staje się małym dzieciątkiem łapiącym się maminej spódnicy.  W powieści Siegfrieda Lenz’a najbardziej irytował mnie sposób narracji, gdzie główny bohater opowiada nam historię, po czym bez jakiegokolwiek wstępu zaczyna zwracać się bezpośrednio do Stelli. Gdy głębiej się na tym zastanawiam, jest to, oprócz często pojawiającego się języka niemieckiego, jedyny mankament też książki. ,,Minutę Ciszy'' wypada przeczytać przynajmniej dwa razy, z tego względu, że ostatnie strony rzucają nowe światło na historię, którą czytaliśmy dotychczas.  Na początku wydaje się ona błaha i pewnymi momentami nudna jednak warto trwać i przeczytać ją całą. Warta uwagi jest również ze względu na malownicze opisy pejzażu, w jakim rozgrywa się akcja książki, klify, wyspy, chłodny nadmorski wiatr i wzburzona woda morska.

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

,,Rywalki''


W związku z tym, że tak naprawdę z całej serii trzy pierwsze tomy skupiają się najbardziej na historii Ami i Maxona, recenzja będzie dotyczyć właśnie tych książek. Seria Rywalki już dawno przewijała się na mojej tablicy na Instagramie, jednak bardzo sceptycznie podchodziłam do jej przeczytania. Kierowało mną przekonanie, iż jest to tylko i wyłącznie tania bajka dla nastolatków, coś pokroju ,,Zmierzchu’’. Zbytnio się nie pomyliłam, jednak Kiera Cass poruszyła coś w moim sercu i oczarowała mnie swoją powieścią. Pomimo tego, ze podział klasowy a także forma wyboru kandydatek do Eliminacji, których w prawdzie dotyczy cała książką, bardzo przypominała mi ideą ,,Igrzyska Śmierci’’ dałam szansę Rywalkom. Dosłownie pochłonęłam pierwszą część, a że do drugiego tomu miałam ograniczony dostęp i musiałam na niego poczekać, pękałam z ciekawości, co będzie dalej z Mer. Kiedy dorwałam się do dalszych losów głównej bohaterki zaczęłam uświadamiać sobie, ze bardzo podobnie jak ona reaguję na jej dwóch adoratorów. Nie mogłam się zdecydować czy wolę Aspena czy też Maxona. Pierwszy z nich wydawał mi się bardzo lojalny i słodki, ale jak dobrze każda z nas wie, na dłuższą metę taki facet zaczyna się nam nudzić. Całkowite oddanie, porównywalne do psiej wierności jest oklepane. Natomiast pyszałkowatość Maxona, jego problemy z pojmowaniem świata zewnętrznego a także niewiedza, jaką wykazywał się od samego początku bardzo mnie irytowały. Pomimo tego w wielu momentach stałam za nim murem, a America doprowadzała mnie do szewskiej pasji swoim niezdecydowaniem a także swoją krnąbrnością i brakiem opanowania. Ogromnie ubolewam nad nieukończeniem wątku rebeliantów a także nad końcem jednej z moich ulubionych kandydatek. Nie mogę przełknąć tego, że Celest znienawidzona przez Ami raptem stała się jej przyjaciółką. Takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko, najczęściej nienawiść i niechęć są w nas bardzo zakorzenione. W sumie jak zaczynam się rozpisywać to zauważam, że znalazłam wiele mankamentów w owej powieści i aktualnie moje oczarowanie wydaje się powierzchowne. Seria ,,Rywalki'' to baśń, i jeśli pojmować ja w takich kategoriach to jest ona bardzo udana. Jednak gdyby spojrzeć na nią z perspektywy życia jest to wybujała wyobraźnia kobiety z syndromem księżniczki, która czeka na swojego księcia. Jednak czy książki nie mają nas właśnie przenosić w inny świat, kreować coś, co na pewno nie miałoby racji bytu w rzeczywistości?

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

,,Niezbędnik pilnej studentki''


Chociaż do rozpoczęcia roku akademickiego jeszcze sporo czasu, to ja już powoli przygotowuję się na nadchodzący semestr. Powiem szczerze, że jak bardzo często ludzie spoglądają z niesmakiem na wcześniejsze lata edukacji tak na studiach większość z nich jakoś zaczyna się odnajdować. Uwarunkowane jest to przede wszystkim jakąś drobną możliwością wyboru w początkowym etapie naszego życia. Z własnego doświadczenia powiem szczerze, że nigdy nie zamieniłabym już studiów na ponowną edukację w szkolnej ławie. Mimo, że wykłady trwają tu, co najmniej dwie godziny szkolne a więc 1,5 h zegarowej to mijają znacznie szybciej niż np. dwie matematyki pod rząd. Zapewne fakt, że lubię się uczyć i jestem dość dobra studentką ma znaczny wpływ na moje zdanie o uniwersytecie. Jak już wspomniałam wyżej, zaczęłam przygotowania do studiów drugiego stopnia, a więc studiów magisterskich. Postanowiłam zrobić Wam tu mały spis rzeczy, w jakie, moim zdaniem, wypada się wyposażyć.  Już od dawna lubiłam usystematyzowany plan działania, poczynając od rozpisania sobie dnia na karteczkach kończąc na korzystaniu z plannera. Jest to fajny sposób na ogarnięcie zajęć w ciągu dnia. Wynika to przede wszystkim z faktu, że mamy przed oczami czynności, jakie powinniśmy wykonać w bieżącym czasie. Przyjemnie jest również patrzeć na zwiększającą się liczbę ptaszków na stronie z zadaniami. Miło jest wiedzieć, że już niewiele nam zostało.  Wspomnę również, że większość zadań planuje sobie na godziny poranne, chyba, że mam zajęcia, z tego względu, że później mogę spokojnie odpocząć bez oddechu ciążących obowiązków na karku. Dodatkowo przed południem o wiele lepiej przyswajam wiedzę, a dodatkowy kubek kawy jeszcze bardziej pobudza do działania.  Drugą rzeczą a może rzeczami są notatki, a dokładniej kolorowe flamastry (zakreślacze), których używam do ich tworzenia. Nie lubię miszmaszu, dlatego najczęściej używam dwóch kolorów do notatek z jednego przedmiotu. Jeśli notuję coś na ćwiczeniach wybieram czarny długopis oraz czerwony cienkopis. Oba kolory doskonale ze sobą kontrastują i pozwalają na szybkie przeszukanie tekstu. Jednak, kiedy zaczynam się uczuć do egzaminu, staram się robić notatki bądź przepisywać testy niebieskim długopisem, bo jak dowodzą badania, tak zapisane słowa szybciej zostają zapamiętane. Dobra, jednak nie miałam się tu skupiać na długopisach, więc, powracam do flamastrów. Najlepiej uczy mi się z czterema kolorami tj. żółty, zielony, różowy oraz pomarańczowy. Resztę kolorów, którymi dysponuję wykorzystuję najczęściej do dopisania uwag. Oprócz staroświeckich pisemnych notatek bardzo często stawiam również na komputer. W tym celu zaopatrzyłam się w notebook mniejszego rozmiaru, który nie będzie zajmował dużo miejsca a zarazem usprawni proces notowania. Był panner, notatki i flamastry, jednak by użyć tych wszystkich rzeczy muszę wiedzieć, że w danym tygodniu mam np. egzaminy. Dlatego też ważny jest kalendarz, zarówno ścienny, gdzie przejrzyście widzę wszystkie nadchodzące zadania w miesiącu, ale także, kalendarz kieszonkowy, gdzie na bieżąco zapisuję sobie podczas zajęć daty kolokwiów i egzaminów. Lubię również zapisać sobie konkretną datę na karteczce i przykleić ją na lodówkę. I tym właśnie akcentem przechodzę dalej, czyli karteczki, jest to jedna z wielu niezbędnych rzeczy na studiach.  
Kolorowe kartki do zaznaczania stron, większe do zapisywania jakiś uwag, do tego różnego rodzaju duperele do spinania i segregowania materiałów. Kiedy już jestem zaopatrzona we wszystko do nauki, musze pamiętać również o swoim organizmie. Często zdarza się, że zajęcia trwają do późnych godzin np. do 20. Nie zawszę jest możliwość wyjścia na jakiś szybki obiad a wiadomo, że jak człowiek głodny to i zły, a wtedy nauka wcale nie wchodzi. Dlatego staram się mieć ze sobą zawsze coś do przegryzienia i wypicia. Tutaj stawiam na wygodne rozwiązania, które nie zajmą dużo miejsca w mojej i tak upchanej do granic możliwości torbie. Najczęściej jest to albo termos z gorącą kawą albo bidon z wodą i owocami.  Dodatkowo zabieram ze sobą pojemnik na jogurt i płatki, jest on na tyle wygodny, że każdy element posiłku aż do jego spożycia pozostaje rozdzielony, więc nie mam tego problemu, że po dłuższym czasie staje się on papką. W naprawdę trudne dni, kiedy zajęcia zaczynają się o 8 a kończą o 20 sięgam po znacznie większe pudełko, w którym upycham porządny posiłek, np. łososia z makaronem i pomidorkami. Do tego w oddzielnej komorze umieszczam jakąś słodką przekąskę i mały owoc. I tak opakowana, jestem gotowa do wyjścia. Mam nadzieję, że ten post przygotuje i Was!
                                                       

środa, 1 sierpnia 2018

,,Nieśmiertelni''


,,Nieśmiertelni’’ to zbiór miłosnych wampirycznych opowieści, stworzonych przez osiem utalentowanych autorek, wśród, których znajduje się np. Reachel Caine znana wam zapewne dzięki ,,Wampirom z Morganville’’. O tym, jakie opowieści znajdą się w książce zdecydowała P.C Cast, która o świecie wampirów wie chyba wszystko. Jeśli ktoś ma wybierać treści dotyczące tych stworzeń to tylko ona, która stworzyła wraz z córką fenomenalną serię ,,Dom Nocy’’. Mimo , że ,,Nieśmiertelni’’ jak i większość książek o wampirach, skierowana jest głownie do nastolatek, to taki klimat w upalne dni jak dla mnie jest idealny. Opowieści skupiają się głównie na atrakcyjności owych postaci, opowiadają o tym jak zgubne są dla nas sytuacje obcowania z nimi. Niektóre wręcz przeciwnie ukazują wampiry, jako normalnych członków społeczności lokalnych, które doskonale funkcjonują nawet w słoneczny dzień. Większość z nich tworzy niestereotypowy wygląd wampira, obala wiele zabobonów a część nawet wyśmiewa i porównuje wampiryzm do genetycznej cechy rozwijającego się człowieka. 
Miłosne wampiryczne opowieści to nie tylko romanse, ale również utwory opisujące inne rodzaje kochania, takie jak miłość rodzicielska czy też przyjaźń. Oprócz tytułowych postaci, bardzo często w tych krótkich historiach pojawiają się również łowcy nocnych ,,potworów’’, lekarze, którzy pomagają ciałom wybrańców przystosowywać się do zachodzących w nich zmian, w jednej z opowieści pojawia się również zombie, jednak w każdej przewija się motyw krwi. Niech was to nie zwiedzie, nie zawsze chodzi tam o jej picie, co mocno zakodowaliśmy sobie w głowie, jako jedna z głównych cech wampirów. Co najlepsze każda z nich nie wydaje się być wyrwana z kontekstu, to bardzo przyjemne przeskakiwać z opowieści do opowieści jednocześnie nie gubiąc się w fabule każdej z nich. Przyznam się Wam szczerze, że od czasów Belli i Edwarda zawsze lubiłam poczytywać wampirze romansidła takie jak ,,Pamiętniki Wampirów’’, ,,Dom Nocy’’ czy też ,,Wampiry z Morganville’’ więc jeśli tak samo jak ja, choć trochę darzycie sympatia takie klimaty to zachęcam Was do lektury ,,Nieśmiertelnych’’.

czwartek, 5 lipca 2018

,,Outliersi''


,,Outliersi’’ to książka amerykańskiej autorki Kimberly McCreight, którą najprawdopodobniej znajdziecie w dziale z literaturą dla młodzieży. Jednak niech was to nie zmyli, nawet sama autorka ,,Pretty Little Liars’’, Sara Shepard, mianuje ,,Outliersów’’ mianem nieprzewidywalnego thrillera. Mimo, że cała historia zaczyna się jak typowy kryminał z zaginioną dziewczyną w roli głównej, to dalsza część całkowicie odchodzi od tej idei. Czytając książkę masz wrażenie, że po tym jednym z zaskakujących momentów, nic cię już nie zdziwi. Jednak zawarta w niej historia ponownie odkrywa nowe karty, raz za razem wyciąga na wierzch fakty, które potrafią spowodować konsternacje u czytelnika, a co dopiero mówić o samej bohaterce. Wylie jest nastolatką, która cierpi na zaburzenia lękowe, a apogeum ich nasilenia następuje po tragedii, jaką spotkała dziewczynę. Jednak czy ta tragedia była tylko zwykłym wypadkiem? Czy może jednak kryją się za nią mroczne tajemnice, których istnienie powinno być całkowicie niedorzeczne. W opisanych wydarzeniach jest tak wiele znaków zapytania, że w pewnym momencie człowiek nie wie już, co jest prawdą, a co fikcją stworzoną w celu osiągnięcia irracjonalnych zysków. ,,Outliersi’’ to historia inna niż wszystkie, mogę z ręką na sercu powiedzieć, że jeszcze żadna z książek, jakie wpadły mi w ręce, nie była chociażby w minimalnym stopniu podobna. Mimo, że jest to literatura młodzieżowa porusza ona wiele trudnych tematów, które przeplatają się najważniejszymi opisanymi epizodami. Książka wchodzi na poziom relacji rodzinnych, porusz kwestie zaufania oraz niebezpieczeństwa, jakie tworzy współczesny, skomputeryzowany świat. ,,Outliersi’’ to naprawdę fantastyczna historia z zaskakującym zakończeniem, które zaostrza tylko nasz apetyty na kolejne części!

niedziela, 1 lipca 2018

,,Przebudzeni Bogowie''


Jeżeli lubicie filmy typu ,,Wojna Światów’’ Stevena Spielberga czy też ,,Dzień Niepodległości’’ Rolanda Emmericha, to ,,Przebudzeni Bogowie’’ zaspokoją Wasz apetyt na dawkę dobrego science fiction. Książka, której autorem jest Sylvain Neuvel , stanowi kontynuację ,,Śpiących Gigantów’’ a zarazem drugą z trzech książek z serii ,,Archiwa Temidy’’.  Akcja książki rozgrywa się w większych miastach, często stolicach państw świata, głównie w Londynie, ale także w Nowym Jorku gdzie znajduje się siedziba KOZ (Korpus Obrony Ziemi). Główną ideą książki jest ukazanie jak zatrważające i nieprzewidywalne może być spotkanie z istotami pozaziemskimi. Autor książki słusznie ukazuje wyższość tych istot nad nami, bardzo często wydaje się nam, że jest odwrotnie, że tylko my jesteśmy we wszechświecie tak rozwinięci, jednak zdarzenia opisane w książce bardzo szybko sprowadzą nas na ziemię. Książka jest stworzona na wzór wielkiej teczki z aktami, czujemy się, więc jakbyśmy przebywali w jakimś archiwum i przekopywali sterty papierów w celu dojścia do przebiegu zdarzeń.  Nie jest to, więc zwykła książka podzielona na rozdziały, tworzy ona zbiory dokumentów, prywatnych dzienników czy też zapisów rozmów, które związane są z pojawieniem się tajemniczych sylwetek na Ziemi. Forma książki zmusza nas do myślenia, szukania i analizowania wiadomości w celu złożeniach ich w całość, bardzo mi się to podoba, dlatego że nie pozwala to na oderwanie uwagi od zapisanych stron. Takie zapiski kończą się zawsze, ale to zawsze w takich momentach, że nie jesteś w stanie odmówić sobie jeszcze jednego rozdziału. Na kartach książki została utrwalona bardzo prawdopodobna reakcja ludzi na ,,kosmitów’’, mianowicie posłanie wojsk, bombardowania i istna panika połączona ze strachem, która powoduje więcej strat niż zysków. Ahh, zapomniałabym, ale czy na pewno reakcja LUDZI? Czy naprawdę jesteśmy tymi, za których się uważamy? Pozostawiam Wam odpowiedź w formie zachęty do przeczytania ,, Przebudzonych Gigantów’’. Jeżeli zaś chodzi o zakończenie książki, to ujmę to w krótkim zdaniu: Czekam na trzeci tom, który jak na razie pojawił się 30 maja 2018 w wersji angielskiej pod tytułem ,,Only Human’’.

środa, 13 czerwca 2018

,,Był sobie szczeniak''


Znacie ,,Był sobie pies’’?  Jeśli nie to gorąco polecam a znawców owej powieści nakłaniam do sięgnięcia po kolejną odsłonę psich przygód, tym razem w ,,Był sobie szczeniak’’. Tytułowym bohaterem jest Ellie, psiak, którego cześć historii mogliście już poznać w poprzednich książkach. Ellie jest psim ratownikiem a więc psem od zadań specjalnych. Kojarzycie policjantów z owczarkami? Jeśli tak, to może ktoś z Was spotkał już tą ,,Grzeczną sunię’’ osobiście.  

Książka jest skierowana głównie do młodszych czytelników podobnie jak w przypadku jej poprzedniczek, jednak z ilości zdjęć w sieci wywnioskować można, że sięgają po nią nie tylko dzieci ale też starsi. Mam przyjemność należeć również do tego grona. Nie ma się, czego wstydzić a tym bardziej żałować, bo po przeczytaniu niecałych dwustu stron tej książki chce się więcej i więcej. ,,Był sobie szczeniak'' to po prostu dobra książka, nie da się temu zaprzeczyć. Idea pokazania świata z psiej perspektywy to strzał w dziesiątkę, i tu brawa dla autora za tak trafne odwzorowanie myślenia zwierząt. Kiedy czytałam przemyślenia Ellie często się śmiałam i łapałam się na tym, że moja ,,Grzeczna sunia’’ również postępuje w ten sposób. Książka pokazuje nam jak zwierzęta odczuwają nasze emocje, jak często nasza postawa ma wpływ na ich samopoczucie. Jak ważną częścią ich życia jesteśmy a przede wszystkim pokazuje jak trzeba kochać, a raczej, jakiego rodzaju miłości należy nauczyć się od psów. Jednak oprócz tego autor ukazuje nam również w mniejszym lub w większym stopniu problemy ludzi. Ich sposoby radzenia sobie ze śmiercią czy też przewrotnym losem, który bardzo często, z nas ludzi, drwi. I właśnie w tych sytuacjach Ellie (i jak mniemam każdy pies) stanowi promyk szczęścia oraz przebłysk nadziei na lepsze jutro. Nie bez powodu pies nazywany jest najlepszym przyjacielem człowieka, przekonać się do tego stwierdzenia można już po pierwszej akcji ratunkowej, w której Ellie bierze udział. Jej poświęcenie i zaangażowanie w pracę wymaga ogromnej pochwały, jej mądrość to kwintesencja psiej natury. Jednak nie będę zagłębiać się bardziej w treść, bo za pewne chcecie to przeżyć sami. Jednak zapewniam, że dawka emocji, jaką przekaże Wam książka na długo pozostanie w waszych sercach.

,,Nie ma złych psów, Bobby. Są tylko źli ludzie.''~ W. Bruce Cameron


piątek, 8 czerwca 2018

,,Papierowa Księżniczka''


   Długo zastanawiałam się gdzie umieścić ,,Papierową Księżniczkę’’. Ostatecznie padło na worek na śmieci jak na papier przystało. Nasłuchałam się i naczytałam się o niej wielu niepochlebnych opinii i sama postanowiłam ukształtować własną. Doszukiwałam się czegoś głębszego w tej książce, jednak moje próby osiadły na mieliźnie, tej samej, na której od wielu lat znajduje się serial ,,Moda na sukces’’. Tak, dobrze przeczytaliście, to ta ekranowa twórczość, w której wszelkie ramy wypaczenia rodzinnego zostały przekroczone. Ten tytuł nasunął mi się od razu, po przeczytaniu ostatnich zdań książki. Wynika to najpewniej z zaobserwowania przeze mnie podobnie patologicznych relacji w rodzinie Royalów, której w sumie dotyczy sama książka. ,,Papierowa Księżniczka’’ bije ironią po oczach, kłuję seksem i deformacją świata. Zaczynając od sytuacji samej bohaterki w owej książce, kończąc na jej nowoczesnym dziewictwie. Ella to nastolatka, która w życiu nie miała łatwo, to należy jej przyznać.  O jej trudach i znojach życia dowiadujemy się już na samym początku ,,powieści’’. I już sam wstęp to zbiór wielu mankamentów literackich, w których akcja toczy się w zatrważającym tępię, co powoduje spłaszczenie historii bohaterki. Jest ona zbyt syntetycznym zbiorem najważniejszych informacji, które będą nam potrzebne do zrozumienia reszty książki, bez większego przekazu, bez możliwości wejścia w osobę bohaterki.


   Zawiera ona również wiele sprzeczności, chociażby irracjonalne zapewnienia bohaterki, że nie będzie powielała sposobu życia matki, co robi już w trzeciej stronie od powyższych zapewnień. Książka pełna jest niesmacznych scen, w których popęd odgrywa główną rolę a jego tłem są sytuacje patologiczne. I jak w Greyu można było oczekiwać wulgarności tak tu zostałam zaskoczona jej obecnością. Przerażające jest to, że męska cześć bohaterów zepchnięta jest w jeden wielki worek testosteronu, który szuka ujścia w każdym możliwym miejscu, w każdy możliwy sposób. A uwierzcie, że książka nie ogranicza się do kilku zdań na temat owego testosteronu, jest to niemożliwe głównie z powodu egzystencji pięciu nastoletnich przedstawicieli Royalów, którym tylko gołe panienki w głowie. Mam również wrażenie, że sama bohaterka ma zapędy masochistyczne biorąc pod uwagę fakt tego, jak obiekt jej westchnień ją traktuje. A jeśli mowa już o uniesieniach miłosnych to warto nawiązać do jej nowoczesnego dziewictwa. Ella jest dziewicą, to prawda, jednak nie wiąże się to całokształtem tej definicji. Jest wulgarna i na domiar złego bardzo świadoma swojej seksualności, co pozostaje w ogromnej sprzeczności z tym słowem. Do tego całkowicie traci głowę przy mężczyznach, jest naiwna i jak na tak niezależną dziewczynę bardzo łatwo wierna. Jeżeli więc oczekiwaliście romansu na miarę ,,Cinder i Ella’’ czy chociażby przedstawienia seksu, jako aktu miłości, (co miało miejsce w ,,Dwór mgieł i furii’’, Sarah J. Maas) to bardzo się rozczarujecie. Jednak żeby nie było aż tak negatywnie, przyznam, że zakończenia mnie zaskoczyło. Chyba narobiłam sobie nie potrzebnych nadziei wobec Reda tak jak i Ella. Ahh, bym zapomniała, również odwzorowanie szkolnej hierarchii w książce jest zaskakująco trafne, co nie oznacza, że cechuje się jakąś innowacyjnością. Raczej jest powieleniem standardowego przedstawiania szkół w książkach, w których to okropne dzieciaki zawsze znajdą sobie kozła ofiarnego a traf tak chce, że, zawsze jest to główny bohater książki. Koniec końców, pomimo wszystkich wywleczonych tu wad sięgnę po drugi tom Serii Królewskiej tak z czystej ciekawości.