poniedziałek, 11 lutego 2019

,,Stówa do morza''


,,Stówa do morza. Szczecin, jakiego nie znacie’’ autorstwa Jacka Reisigera to wykwintna satyra rozgrywająca się we współczesnym Szczecinie. Wielowątkowa i bawiąca do łez przeznaczona dla każdego, kto ma, chociaż garść poczucia humoru.  Ukazuje ona mankamenty miasta oraz mieszkańców w doskonale dobranym humorze. Przeplata życiorysy kilku przerysowanych bohaterów z wyraźnymi brakami osobowościowymi, które dodają jeszcze większego smaku całej historii. Pomimo umiejscowienia opisanych sytuacji w jednym z pomorskich miast, możemy spokojnie odnieść je do całości naszego narodu. Każdy z bohaterów reprezentuje ,,polskie upodobania’’ takie jak religijność w przypadku Walewskiej czy też słabość do trunków z procentem w wykonaniu pana Jerzego.  ,,Stówa do morza’’ może stanowić kompendium wiedzy na temat niedorzeczności zaistniałych zarówno w Szczecinie jak i w całej Polsce. Typowa matka polka, aż kusi napisać ,,madka’’ spędzająca większość czasu w Internecie, posiadająca męża nadwagą, która nigdy nie widziała polskiego morza to przykry, ale prawdziwy scenariusz, jaki spokojnie może istnieć w niejednym polskim domu. Jesteście może w stanie wyobrazić sobie trzech niemieckich emerytów, którzy zamiast skorzystać z uroków polskiego morza, pragną jedynie pokazać, do kogo kiedyś należał Szczecin? Jeśli nie, to koniecznie musicie sięgnąć po ową pozycję. Jeśli nie jesteście w stanie uwierzyć, że zwykłe jeziorko może zostać uhonorowane tytułem morza, to na pewno zaskoczy was pomysłowość jednego z bohaterów. Brak dostępu do morza to nie jedyny mankament miasta, który autor sprytnie obraca w dobry żart. Absurdalność rozgrywającej się na dwustu stronach akcji przekracza jakiekolwiek wyobrażenia i stanowi niesamowicie prześmiewczy przewodnik po tytułowym mieście. Przyznam szczerze, że było to moje jedno z nielicznych spotkań z satyrą i z ręką na sercu mogę wam powiedzieć, że na długo pozostanie w moim serduchu. Od bardzo dawna nie śmiałam się przy książce, natomiast tu autor sprawił, że musiałam maskować śmiech w autobusie miejskim pełnym obcych mi ludzi, którzy spokojnie mogli by być takim panem Jerzym czy też znerwicowanym, byłym nauczycielem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz